Myszołowy pod napięciem

 

Opuszczając ostatnie rubieże Gdańska znalazłem się w krainie ptaków drapieżnych. Ich widok zasiadających na słupkach i ogrodzeniach trasy szybkiego ruchu nie jest szczególnie odkrywczy, bo takie scenki są powszechne przy naszych autostradach. Zagłębiając się jednak w zakamarki Żuław, szponiaste można już liczyć w dziesiątkach i takim widokiem obdarzyła mnie ta kraina. Głównie to myszołowy.

Scenografia dzisiejszego kadru nie jest zbyt ujmująca, bo to linia energetyczna. Jednak takie konstrukcje są już naturalnymi stanowiskami obserwacyjnymi myszołowów. Szczególnie w takim miejscach jak rozległe przestrzenie Żuław, gdzie brakuje wysokich drzew. Pewnie za sprawą tego rodzaju sztucznych obiektów możliwe jest (obok bazy pokarmowej, melioracji, zmiany rodzaju upraw rolnych), objęcie tej krainy w posiadanie tych ptaków. 

Oczywiście na liczebność tamtejszej populacji lęgowej i zimującej wpływ ma większa ilość czynników. Jednak ciekawym byłoby porównać obecny stan z czasami przed elektryfikacją tamtych terenów, a to dopiero lata 60 - te ubiegłego wieku. O ile takie historyczne zapisy z monitoringu populacji myszołowa istnieją. Również porównanie ostatnich lat, przed i po budowie infrastruktury tras szybkiego ruchu.